Dominika Ćosić Dominika Ćosić
524
BLOG

Bard Irlandii

Dominika Ćosić Dominika Ćosić Kultura Obserwuj notkę 7

 

Przez zamęt wakacyjny z opóźnieniem dotarła do mnie informacja o śmierci Seamusa Heaneya, wybitnego poety, laureata literackiego Nobla. Jeżeli są artyści, będący uosobieniem ducha narodu, to Seamus Heaney był kwintesencją irlandzkości. Co nie przeszkadzało w uniwersalnym odbiorze jego wierszy.
W 2000 roku, gdy Kraków był Stolicą Kulturalną Europy, zorganizowano u nas wielkie spotkanie literackiego, nieoficjalnie zwane zlotem noblistów. Wisława Szymborska i Czesław Miłosz ściągnęli do Krakowa zarówno laureatów, jak i kandydatów do Nobla, m.in. Tomasza Venclovę czy koreańskiego poetę, Ko Una. Jednym z honorowych gości był irlandzki noblista, Seamus Heaney. Miałam przyjemność przeprowadzić z nim duży wywiad dla „Dziennika Polskiego”. Była to zaiste przyjemność bo potwierdziła się zasada, że ludzie wielcy są skromni.
Heaney, zarówno jako poeta jak i człowiek, był kwintesencją irlandzkości. Jego wiersze wyrastają z tradycji, ale i krajobrazu irlandzkiego. Jest w nich jakiś naturalny a jednocześnie nadprzyrodzony kontakt z ziemią, ziemią-matką, bagnami. Jest szczerość i czystość emocji, które nie są manierystycznie wydumane. Był erudytą, cenionym teoretykiem literatury, ale w wierszach nie epatował wiedzą. Był wierny prostocie.
Heaney przyjaźnił się z polskimi poetami, poza Szymborską i Miłoszem także z m.in. Adamem Zagajewskim czy Stanisławem Barańczakiem. Swojemu ulubionemu poecie poświęcił wiersz - „Cieniowi Zbigniewa Herberta . I fragment tego wiersza można też odnieść częściowo do samego Heaneya : „Byłeś jednym z mieszkańców krainy północniejszej nawet niż wiatr,/ Ale najbliższej sercu Apollina: to do niej powracał/ Każdej zimy. Dla wszystkich, którzy w krainie mieszkali,/ Byłeś jego heroldem, kiedy znowu unosił go szum/ Wichru i milkła kraina, i nadzieje lata pierzchały./ To on uczył cię gry na lirze, starannego strojenia jej strun". W przypadku irlandzkiego poety literackim mistrzem był – zdaniem wielu krytyków – jego wielki poprzednik, William Yeats.
Nie będę udawać, że przyjaźniłam się z Heaneyem. Spotkałam Go tylko raz w życiu, ale serdeczność, poczucie humoru, autoironia i mądrość, z jaką się zetknęłam w czasie godzinnej rozmowy zostały w mojej pamięci. Coraz częściej wracam myślami do tego krakowskiego spotkania literatów, bo niestety kolejni jego uczestnicy przechodzą na drugą stronę. Odejście Seamusa Heaneya odczułam jakoś szczególnie dotkliwie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura